Rozdział 3
Sandra i Dove siedzieli na ławce w parku. Nie było w nim
nikogo. Aż tu nagle...
-Ej co to za muzyka? -Spytała zaskoczona Sandra.
-Skąd ja mam wiedzieć.-Odpowiedział jej niegrzecznie Dove.
-Lećmy sprawdzić!-Powiedziała szybko dziewczyna.
-Lećmy? Ktoś nas zauważy ,lepiej normalnie chodźmy.
-Ale wież o tym, że jak czarodziej nie używa długo mocy to
staje się normalnym człowiekiem.-U pomniała go czarownica.
-No wiem może ćwiczyć w domu...
-Szybo bo muzyka się oddalać.-Potem Sandra zakręciła się i zniknęła.
(Dove)
- I mnie nie posłuchała.-Powiedział do siebie brunet.
-To w drogę-On również się zakręcił i zniknął.
(Razem)
Czarodzieje znaleźli się
przy fabryce rybnej.
-Co to za sapach?-Powiedziała pytająco zaniepokojona
dziewczyna.
-Śmierdzi rybami-Stwierdził Dove.
-Serio?
-Już wiem gdzie jesteśmy, na festiwalu lata przyjeżdża tu co
roku.
-Ooo.-Powiedziała dziewczyna rozglądając się po budynku.
-Ej może chcesz lemoniady cytrynowej?
-Okej, może być.
-Ja wezmę drinka ananasowego.
-Aha.
Pięć minut później chłopak stał przy Sandrze dwoma napojami.
-Trzymaj twoja lemoniada.
Dziewczyna pociągnęła napój przez zakręconą słomkę.
-Jaka kwaśna…
-Hej zobacz jaki kubek.
-W kształcie ananasa!-Krzyknęła dziewczyna.
Nagle wszyscy się na nich spojrzeli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wszystkie wasze komentarze motywują mnie do dalszego pisania bloga.