Rozdział 13.
Cho szybko
pobiegła na dół do miejsca wypadku.
-Gdzie ten
kierowca?-Zapytała sama siebie.
Chwile
później usłyszała szelest zza krzaków.
-Jest tu
kto?
Hałas był coraz
głośniejszy.
-Halo?-Powtórzyła
pytanie.
Nagle jakiś
facet wypadł z krzaków i ugryzł ją w szyje, kobieta przewróciła się i zemdlała.
2 minuty
później na miejsce przybyli czarodzieje.
-O,
nie!-Wykrzyknęła Sandra.
-Patrzcie,
krew wylewa jej się z tętnicy.-Powiedział Dove.
-To
ugryzienie.-Zauważyła Weronica.
-Tak, do
tego jest to ugryzienie wampira.-Chłopak złapał się za głowe.
-Co jest
Dove-Zapytała go Sandra.
-Mam
nadzieje, że to nie mój brat ją ugryzł.-Powiedział strasznym głosem mężczyzna.
-Myślałam,
że twój brat jest czarodziejem.
-Niestety,
on jest wampirem.-Odpowiedział smutno chłopak.
-Ale jakim
cudem?-Spytała zdziwiona Weronica.
-Moi rodzice
adoptowali Artura, w ogóle prowadzili przytułek dla nadnaturalnych dzieci.
-Ciebie też
adoptowali?-Spytała zaciekawiona Sandra.
-Nie ja
jestem jednym ich synem.-odpowiedział spokojnym głosem chłopak.
-Dobra co z
ciotką i tą ciężarówką.-Zapytała Sandra.
-To miasto
jest dla „potworów” więc możemy używać czarów na widoku- Przypomniała im
długowłosa czarownica.
-Spok, ja
poszukam jakiegoś zioła żeby uzdrowić ciocie.-Powiadomiła ich krótko włosa
czarownica.
-Chwila, skoro
ciocie ugryzł wampir…To ona jest normalna.-Zauważył Dove.
-Nom, jest normalna,
z rodzeństwa to tylko moja mama była czarownicą-Powiedziała Sandra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wszystkie wasze komentarze motywują mnie do dalszego pisania bloga.